Moja przygoda z „sympatycznym” Crohnem zaczęła się w 2000 r.. Pierwszymi objawami były bóle brzucha, wymioty a następnie biegunka. W klinice spędziłem mniej więcej tyle samo czasu co w domu.
W 2006 r. nastąpił przełom w moim chorowaniu. Umówiłem się na konsultacje z chirurgiem, który zakwalifikował mnie do zabiegu odcinkowej resekcji jelita cienkiego i grubego. Od tego czasu żyło mi się dość przyjemnie i poza przyjmowaniem leków immunosupresyjnych nie miałem innych ograniczeń życiowych.
Choroba jednak wróciła w 2012 r. tym razem w postaci ropnia okołoodbytniczego. Zostałem wtedy włączony do terapii biologicznej ale przyjaciel Crohn dawał o sobie znać coraz częściej.
W 2014 r. zostało u mnie wdrożone leczenie żywieniowe – pozajelitowe. Na tym leczeniu jestem aż do dzisiaj. Odżywianie w ten niekonwencjonalny sposób przyniosło mi wiele dobrego – nareszcie mam siłę na realizację swoich pasji i do życia na pełnych obrotach. Z Crohnem raz jest lepiej a raz gorzej zawsze mam jednak siłę i energię do walki, której wcześniej wiele razy mi brakowało.